Chciałbym, by kibice nam zaufali

2016-08-08 15:00:29(ost. akt: 2016-08-08 15:03:39)

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne,

Piłka nożna w Białej Piskiej stoi w ostatnich tygodniach pod znakiem gruntownych zmian. Miejscowy "Znicz" po ostatnim spadku rozpocznie w tym sezonie grę w IV lidze, a zespół prowadził będzie do zwycięstwa już nie Ireneusz Piwko, a grajewianin - Ryszard Borkowski. Nowy szkoleniowiec - w rozmowie z Kamilem Kierzkowskim - odsłania kulisy przebudowy zespołu czerwono-zielonych i ich oczekiwań względem zbliżających się rozgrywek ligowych.
— Z wcześniejszym zespołem, IV-ligową Biebrzą Goniądz, wywalczył Pan wysoką, 6. lokatę. Przy ogólnym poziomie tabeli, to naprawdę dobry wynik. Nie żal było się rozstawać?
— Myślę, że trenerowi trudno rozstać się z każdą drużyną. Wspólna walka, wspólne radości i porażki na pewno łączą. To fakt: w Biebrzy, dzięki naprawdę świetnym zawodnikom, osiągnęliśmy dużo. I to w sytuacji, gdy klub dysponował chyba najmniejszym budżetem w lidze. Mimo to nie tylko udało się zakończyć grę wysoko w tabeli, ale i bez kompleksów grać przez cały sezon z zespołami, które miały nieporównywalnie szersze wsparcie finansowe. Czas jednak, by zawiesić poprzeczkę wyżej. Znicz będzie dla mnie nowym, prawdziwym wyzwaniem. Dzięki temu mam jeszcze więcej motywacji do pracy.

—W jaki sposób został Pan zwerbowany do Znicza? Był Pan już wcześniej związany w jakiś sposób z Białą Piską, czy po prostu dostrzeżono Pana pracę?
—Uczciwie mówiąc: sam nie wiem. Znam się dobrze z byłym już trenerem Ireneuszem Piwko - i to jeszcze z czasów, gdy graliśmy jako trampkarze, bo dzieli nas niewielka różnica wiekowa. Później był również jednym z moich najlepszych zawodników, gdy pracowałem jako trener w Grajewie. Teraz, jako szkoleniowcy, jesteśmy po prostu kolegami "po fachu". I właśnie dlatego zadzwonił z informacją, że Znicz szuka nowego trenera. Od słowa do słowa... pomógł w spotkaniu z prezesem Jankowskim, z którym znaleźliśmy wspólną nić porozumienia. Prezes mi zaufał i powierzył budowanie nowej drużyny. Całość przebiega profesjonalnie, stawiamy przed sobą wysokie cele sportowe. Na współpracę i relacje z zarządem naprawdę nie mogę narzekać...

—...a jak został Pan przyjęty przez samych zawodników?
—Trudno mi ocenić to, jak jest naprawdę. Subiektywnie jednak odczuwam, że ekipa mnie zaakceptowała. Ja również odbieram ich bardzo pozytywnie. Po ich zaangażowaniu, podejściu do sprawy... w 6-stopniowej skali oceniłbym ich naprawdę na "6". Jeśli tylko będziemy solidnie i ciężko pracowali na treningach, a zawsze przykładam do tego uwagę, to prędzej czy później osiągniemy wspólnie zamierzony efekt. Na pewno jednak potrzebujemy nieco czasu, by się dotrzeć, lepiej poznać, wiedzieć na co kogo stać. Jestem dobrej myśli.

— Za Wami nie tylko pierwsze wspólne treningi, ale i dwa mecze kontrolne: wygrany z ekipą MKS Ruciane-Nida i przegrana z Jagiellonią II Białystok. Ma Pan już jakąś wizję tego, jak chciałby Pan ułożyć grę drużyny w najbliższym sezonie?
— Zacząć trzeba od tego, że to będzie zupełnie inny Znicz. Prawdopodobnie ok. 10 zawodników z podstawowego składu nie wystąpi w najbliższym czasie w barwach Białej Piskiej. Dwaj Świderscy, dwaj Radzikowscy, Adamiec, Michałowski, Falkowski, Rudnev, Lutrzykowski czy Drągowski nie pojawili się na pierwszym treningu, a wiemy - z takich typowo koleżeńskich informacji - że przymierzani są do gry w innych klubach. Do tego dochodzi również zmagający się z kontuzją Giza... Drużynę trzeba będzie więc zbudować na nowo.

— Skoro przez zespół przeszła fala osłabień, to muszę zapytać: jakie szykujecie wzmocnienia?

— To oczywiście nie jest jeszcze pewne, że wspominani wcześniej piłkarze u nas nie zagrają, wszystko okaże się dopiero niebawem. Nasza drużyna, mimo spadku, cały czas pozostaje bardzo atrakcyjna dla zawodników z regionu. Cały czas sprawdzamy nowych zawodników, zapraszamy na testy... Z kilkoma jesteśmy już wstępnie ugadani, choć oczywiście oficjalnie podawać nazwiska będziemy mogli dopiero po bezpośredniej, rzeczowej rozmowie danego piłkarza z władzami klubu. Przebudowując zespół chciałbym postawić na młodych, perspektywicznych graczy, którzy będą siłą Znicza przez długie lata. Konkurencja jest jednak duża: niedaleko mamy III-ligową drużynę z Łomży, dobry zespół z Łysych, który ma pokaźne wsparcie sponsorskie i naprawdę wysokie aspiracje... Rywalizacja o zawodników ciągle trwa.

— Jaki cel stawiacie przed sobą w tym sezonie?
— Już teraz zebrała się fajna drużyna, a liczymy wciąż i na wzmocnienia. Na pewno przygotujemy się dobrze i - osobiście - chciałbym walczyć o najwyższe cele. Czas pokaże ile da się zrealizować. Widzę jednak w Zniczu solidny potencjał.

— Nad czym będziecie pracowali w najbliższych tygodniach?
— Nie ma co ukrywać: te kilka tygodni przed startem sezonu to bardzo krótki okres dla trenera. W większości wszystko opierać będzie się więc na tym, co zawodnicy zbudowali w okresie zimowym. Wierzę jednak w to, a w zasadzie jestem przekonany, że mój poprzednik (Ireneusz Piwko - przyp. red.) dobrze przygotował drużynę i zostaną mi pod tym względem kwestie wyłącznie kosmetyczne. Będziemy szlifować motorykę, stałe fragmenty gry, technikę... Większą trudność stanowi wybór pierwszego składu, ale i z tym sobie poradzimy. Do pierwszego meczu z Braniewem będziemy przygotowani możliwie najlepiej.

— W jakim ustawieniu widzi Pan w tej chwili Znicz?

— Mam kilka koncepcji, ale najpierw chcę zobaczyć dokładnie, jak zawodnicy współpracują w poszczególnych formacjach, jak to wszystko działa. Najbliższy okres to dla nich naprawdę szerokie pole do popisu: każdy otrzyma w sparingach równą szansę do zaprezentowania swoich umiejętności, każdy ma szansę na wyjściową jedenastkę. Na jej podstawie przyszykujemy konkretną taktykę. Na pewno jednak chciałbym, by nasza gra była ciekawa dla oka. Między innymi z myślą o kibicach w Białej Piskiej, którzy są przyzwyczajeni do piłki na wysokim poziomie. Nie chcemy ich zawieść.

— Co może być Waszą najgroźniejszą bronią w tym sezonie?
— Chciałbym, by była to współpraca i zgranie. Siła drużynowa, zespołowa. Do tego będę dążył.

— Czy przyglądał się Pan już układowi sił w IV lidze? Które ekipy będą Pana zdaniem stanowiły największe wyzwanie?
— Spadkowiczów, zwłaszcza po ostatnich zmianach w strukturach piłki nożnej, jest dużo. Fakt, że mamy w tabeli wiele ekip z doświadczeniem III-ligowym oznacza, że łatwo nie będzie. W tabeli nie ma "słabeuszy". Granica Kętrzyn, Korsze, Wikielec... świetne drużyny można byłoby wymieniać długo. Wszystko zacznie się jednak klarować dopiero po kilku kolejkach. Sporą zagadką będziemy właśnie my - Znicz, który stanie do walki po przebudowie. Mamy nadzieję, że uda się zaskoczyć wszystkich tych, którzy zechcą nas zlekceważyć.

— Czego można życzyć Panu jako trenerowi, a czego - naturalnie - samemu Zniczowi?
— Po pierwsze: zdrowia, braku kontuzji. Po drugie - zaufania kibiców. Biała Piska ma wielu wiernych kibiców, którzy oddaliby za drużynę serce. Chcę, by - zwłaszcza w tym trudnym okresie - nam zaufali i pomagali w kolejnych meczach. My ze swojej strony możemy obiecać, że na treningach oddawać będziemy serducho i kawał siebie. Do każdego meczu będziemy wychodzić po wygraną, walcząc jak lwy o każde 3 punkty.

— Tego więc, w imieniu całej redakcji, życzę całej piłkarskiej ekipie z Białej Piskiej. Dziękuję za rozmowę.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5