Ależ postrzelali! Wystrzalowy weekend naszych pilkarzy!

2017-11-08 07:24:00(ost. akt: 2017-11-11 10:34:41)

Autor zdjęcia: Kamil Kierzkowski

PIŁKA NOŻNA/// Takich emocji piłkarze z powiatu piskiego nie fundowali kibicom od dawna. W 4 spotkaniach nasze ekipy pakowały piłkę do siatki rywali aż 18 razy, lecz nie każdy mecz zakończył się triumfem.
Za głowę w niedowierzaniu łapali się w szczególności kibice Znicza Biała Piska. Jedyny IV-ligowiec w naszym powiecie ledwie tydzień temu w wyjazdowym spotkaniu "spalił" MKS Korsze (2:7). Tego typu wyników z reguły próżno szukać na tak stosunkowo wysokim szczeblu. Podopieczni trenera Radosława Borkowskiego w sezonie 2017/2018 ewidentnie jednak łamią wszelkie reguły. 5 listopada, w starciu z innym reprezentantem powiatu kętrzyńskiego, Granicą... na murawie w Kętrzynie pozostały już wyłącznie sportowe zgliszcza. Unoszący się znad nich dym, ponownie jak i spektakularny wynik 1:8 (!), poszedł w świat.

Rozgrzeszenia w żadnej kętrzyńskiej świątyni nie dostanie zwłaszcza Paweł Dymiński. Popularny "Dymek", bez jakiejkolwiek litości pokonał bowiem golkipera rywali aż 4-krotnie (22', 56', 84', 88'). Pozostałe trafienia dorzucili Konrad Radzikowski (74', 79'), Paweł Adamiec (49', rzut karny) i Mateusz Jambrzycki (62').
Niepokonany w tym sezonie Znicz umocnił się tym samym na pozycji samodzielnego lidera. W następnym ligowym sprawdzianie formę czerwono-zielonych sprawdzą 11 listopada w Białej Piskiej zawodnicy Błękitnych Orneta. Początek meczu o godzinie 13.30.

Niemniej emocji dostarczyli kibicom nasi piłkarze występujący na szczeblu klasy okręgowej. W minioną sobotę zmierzyły się najpierw 4 listopada na wyjeździe z Jurandem Barciany. Przed meczem obu stronom daleko było do szampańskiego nastroju, w głównej mierze ze względu na liczne osłabienia, które nadwątliły ich szeregi.

Tempo spotkania było wysokie już od pierwszego gwizdka. Jurand, niebezpiecznie bliski dna tabeli, postawił wszystko na jedną kartę i ruszył do ataku. Na efekty nie trzeba było długo czekać. W 23. minucie przygotowaną przez drużynę okazję idealnie wykorzystał grający trener - Mariusz Machniak. Wymierzony w ambicję orzyskiej ekipy cios nie przeszedł jednak bez echa. Po niespełna 5 minutach rajdem wzdłuż lewej linii boiska popisał się Dawid Skalski, który widowiskowo mijając jednego z obrońców momentalnie przerzucił piłkę na drugą stronę do Huberta Masiewicza. Ten natomiast wyłożył ją Kamilowi Stawieckiemu (wyprowadzając tym samym w pole miejscowego golkipera), któremu nie pozostało nic innego jak z impetem wbić futbolówkę do pustej bramki.

Popularny "Skalak" zafundował zresztą Jurandowi również przysłowiową bramkę do szatni: w 44. minucie uderzył po długim słupku niemal z linii pola karnego, a piłka wpadła do siatki nad bezradnym w tej sytuacji bramkarzem. Jak się okazało - wynik 1:2 był nie tylko ostatecznym rezultatem pierwszej połowy, ale i całego meczu.

- Na pewno cieszy kolejny komplet punktów, który udało się zdobyć na wyjeździe. Z drugiej strony kompletnie niezadowalający jest styl, w jakim go wywalczyliśmy. Zbyt wiele rzeczy nie funkcjonowało tak, jak powinno. Wkradało się zdecydowanie za dużo chaosu - mówili piłkarze schodząc z murawy.

- Śniardwy nie świeciły skutecznością, ale u nas nie było ani trochę lepiej - przekonuje natomiast Mariusz Machniak, trener Juranda Barciany. - Mieliśmy, jeśli dobrze pamiętam, 5 lub 6 dogodnych sytuacji, które powinny zakończyć się bramką. Nie wykorzystaliśmy ich. Drugim elementem, który szczególnie kulał, była dokładność podań... A właściwie jej całkowity brak. Uważam, że Orzysz wygrał zasłużenie, choć obiektywnie rzecz biorąc wynik był loterią, mógł pójść równie dobrze w każdą ze stron - podsumowuje szkoleniowiec.

Najwięcej bramek padło jednak w meczu Mazura Pisz, który 5 listopada wyruszył na podbój murawy w Bezledach. Walka z miejscową Granicą zakończyła się rezultatem dość... astronomicznym? Podopieczni trenera Pawła Uszyńskiego na listę strzelców wpisywali się aż 6-krotnie (2x Wiśniewski, 2x Mąka, 1x Poświata, 1x Świderski). Niestety nie próżnowali jednak i napastnicy rywali, którzy ustrzelili o dwa "oczka" więcej, kończąc mecz rezultatem (8:6).

Przedstawiciele "okręgówki" z powiatu piskiego na murawie pojawią się ponownie 11 listopada. O godzinie 13:30 rozlegnie się gwizdek zarówno w Orzyszu (gdzie zamelduje się Żagiel Piecki) oraz w Piszu (gdzie stawi się Cresovia Górowo Iławieckie).

Ostatnia z z naszych drużyn pozostających w grze (b-klasowa Fortuna Wygryny rozpoczęła już przerwę zimową), występujący w a-klasie MKS Ruciane-Nida, 5 listopada gromiła na wyjeździe Falę Warpuny. Wynik spotkania otworzył w 34. minucie sam trener - Wojciech Sieruta.

- Piękna sytuacja. Strzał z 20 metra, piłka odbija się od słupka, a następnie ląduje w siatce. Praktycznie nie do obrony - komentowali kibice MKS.

Jednobramkowe prowadzenie to jednak rzadkość w wykonaniu ambitnej załogi z Rucianego-Nidy. Kilka sekund później na 2:0 podwyższył Brajan Szydlik (w trakcie meczu zdołał ostatecznie skompletować prestiżowego hat-tricka), następnie znów trafiał Wojciech Sieruta (39'), a futbolówkę w bramce rywali ulokowali jeszcze Patryk Hałaburda (46') i Sebastian Sęk (67'). Wysokie zwycięstwo było ostatnim spotkaniem niebiesko-białych w rundzie jesiennej, które pozwoliło jednocześnie zakończyć 2017 rok na 3. miejscu w tabeli.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5