Znicz już tylko o włos od podium III ligi! Śniardwy na remis

2019-10-18 13:19:12(ost. akt: 2019-10-18 13:22:08)
Patryk Gondek ze Znicza Białą Piska strzela gola Huraganowi Morąg

Patryk Gondek ze Znicza Białą Piska strzela gola Huraganowi Morąg

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

FUTBOL || Tego kompletu Huragan nie zdmuchnął! Znicz Biała Piska pokonał 12 października na wyjeździe groźną ekipę z Morąga. Podopieczni trenera Borkowskiego wskoczyli tym samym na 4. miejsce i już tylko jedno "oczko" dzieli ich podium III ligi.
Huragan ma z czerwono-zielonymi ewidentnie "pod górkę". W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu przegrał mecz ligowy, lecz najdotkliwiej odczuł porażkę w Wojewódzkim Pucharze Polski. Znicz pozbawił wówczas morążan marzeń o trofeum i "wielkiej kasie"(zwycięzca WPP zgarnął 40 tys. zł!). Trzeci z rzędu cios Biała Piska zadała Morągowi w minioną sobotę.

Początek pojedynku nie zwiastował jednak happy endu. Gospodarze, wspierani mocno przez swych kibiców, wyszli na prowadzenie już w 9. minucie. Do strzegącego bramki Znicza Adama Radzikowskiego pretensji mieć nie można, bo przy dwójkowej akcji przygotowanej przez duet Maćkowski-Łysiak skapitulowałby i golkiper z Ekstraklasy. Kolejne minuty również nie napawały optymizmem. Huragan przeprowadzał szturm za szturmem.

Prawdziwych mężczyzn, cytując klasyka, poznaje się jednak po tym jak kończą, a nie jak zaczynają. A tuż przed przerwą Znicz przeprowadził prawdziwy futbolowy blitzkrieg. Najpierw do wyrównania doprowadził Patryk Gondek (40'), bezlitośnie wykorzystując dośrodkowanie Michała Kossyka. Gol zdobyty widowiskowym wślizgiem spowodował wyrazy uznania nawet ze strony morąskich kibiców. Czerwono-zieloni poszli za ciosem i ledwie 2 minuty później na 1:2 strzelił Mateusz Furman (potężny strzał z okolicy 25. metra odnalazł idealnie "okienko" bramki).

Szybka strata dwóch bramek, i to "do szatni", podrażniła wyraźnie ambicję piłkarzy Huraganu. Ruszyli do odrabiania strat, lecz... na chęciach się skończyło. Ich atakom brakowało skuteczności, a wszelkie groźniejsze akcje w zarodku były "kasowane" przez defensywę Znicza.

Doping dla gospodarzy słabł, bo realne wciąż było ugranie remisu. Trybuny uciszył jednak w 89. minucie Mateusz Romachów, pieczętując kontrę precyzyjnym uderzeniem z 15 metrów. Część kibiców zaczęła opuszczać stadion. W świat poszedł wynik 1:3.

— Zabrakło nam szczęścia, bo mogliśmy zamknąć ten mecz w pierwszej połowie. Pracujemy ciągle nad skutecznością, a przeciwnik nam pokazał, jak dobre sytuacje trzeba wykorzystywać — mówił po meczu Marcin Zmiarowski, trener morążan.

— Po raz kolejny wieziemy z wyjazdu trzy punkty. Cieszę się także z gry, którą zaprezentowaliśmy. Drużyna pokazała, że dobrze funkcjonuje na boisku, była zdeterminowana przez cały mecz – podsumował spotkanie z kolei Ryszard Borkowski, trener Znicza.

Wojownik boiska

Jedną z głównych ciekawostek pojedynku między Zniczem a Huraganem, było pojawienie się na boisku Adriana Kurpiewskiego. 17-letni wychowanek klubu z Białej Piskiej treningi w zespole juniorów zaczął... ledwie latem ubiegłego roku. Wcześniej z powodzeniem rywalizował jednak w taekwondo, w której to dyscyplinie zdobywał medale mistrzostw Polski. Świetna postawa w juniorach spowodowała, że w piątek znalazł się na liście III-ligowego zespołu. Na murawę wbiegł zmieniając Macieja Famulaka. Z pewnością warto śledzić poczynania tego młodego, utalentowanego zawodnika.

Wymęczony remis

Dwa szczeble ligowe niżej, w klasie okręgowej, remis odnotowały Śniardwy Orzysz. Dla orzyszan, plasujących się jeszcze niedawno na podium (obecnie 6. lokata), podział punktów z 14. w zestawieniu LKS Różnowo był przynajmniej "niesatysfakcjonujący".

Obrazek w tresci

fot. Kamil Kierzkowski

Zielono-niebiescy "umoczyli" jednak nie tylko samym remisem, ale i stylem, który zaprezentowali podczas spotkania. Bo choć w 12. minucie ("zgodnie z planem") prowadzenie Śniardwom dał Piotr Kowalczyk (chirurgicznie precyzyjny strzał zza pola karnego), to później... Później było już tylko gorzej.

Inicjatywę przejęli piłkarze z Różnowa, którzy mogą pluć sobie w brodę, bo zaprzepaścili kilka niemal stuprocentowych sytuacji. To, że Orzysz zachował czyste konto do 83. minuty, miejscowi zawdzięczać mogą fenomenalnej postawie młodziutkiego, 16-letniego golkipera Dominika Naruckiego (był to jego debiut w wyjściowej jedenastce). Co ciekawe, w 75. minucie na boisku, choć w polu, zameldował się Patryk Kleczkowski, czyli "etatowy" bramkarz Śniardw. Wysoką formą strzelecką, znaną z rozgrywek halowych, na trawie jednak nie błysnął.

Po stronie Różnowa błysnął natomiast przepięknym strzałem z rzutu wolnego Grzegorz Goliszewski, którego trafienie doprowadziło w Orzyszu do podziału punktów.

— Ten wynik jest sporym rozczarowaniem. Byliśmy wyraźnym faworytem tego starcia. Zagraliśmy jednak tragicznie, zwłaszcza w drugiej połowie — słyszymy w obozie Śniardw.

Reduta zdobyta

Z pozostałych naszych ekip seniorskich, jedyne punkty padły łupem a-klasowego Mazura Pisz. Piłkarze ze stolicy powiatu pokonali przed własną publicznością (2:0) Redutę Bisztynek i z 16 punktami plasują się na 7. miejscu. W tej części tabeli jest jednak niesamowicie "ciasno", o czym świadczy fakt, że identycznym dorobkiem punktowym dysponują aż 4 zespoły. W tym 5. w zestawieniu MKS Ruciane-Nida, który minimalnie uległ 12 października Pogoni Banie Mazurskie (0:1). Szczebel niżej, w klasie B, Fortuna Wygryny poniosła bolesną porażkę na wyjeździe z Pogonią Ryn (4:0).

Kamil Kierzkowski


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5