Hej Kutno! Co? 3:0! Znicz gromi na wyjeździe [ZDJĘCIA]

2020-11-29 10:42:20(ost. akt: 2020-11-29 11:16:55)
Zawodnicy Znicza ustawili się w szeregu, by zainscenizować słynną "kołyskę". Uczcili tym samym narodziny Marceliny Izabeli, córeczki Łukasza Kuśnierza (całej powiększonej właśnie rodzince życzymy wszystkiego najlepszego! - przyp. K.K.)

Zawodnicy Znicza ustawili się w szeregu, by zainscenizować słynną "kołyskę". Uczcili tym samym narodziny Marceliny Izabeli, córeczki Łukasza Kuśnierza (całej powiększonej właśnie rodzince życzymy wszystkiego najlepszego! - przyp. K.K.)

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

FUTBOL || Jeśli kończyć wyjazdy rundy jesiennej, to tylko w pięknym stylu! Z takiego założenia wyszedł najwyraźniej Znicz Biała Piska, który po profesorsku rozprawił się w Kutnie z miejscowym KS (0:3). Bramki zdobyli kolejno Kalinowski, Fiedorowicz i Furman.
Przed pierwszym gwizdkiem, jedyny III-ligowiec powiatu piskiego plasował się na 8. miejscu w tabeli (27 punktów). Przeciwnicy zajmowali 9. lokatę i — z ledwie jednym "oczkiem" straty — niebezpiecznie deptali czerwono-zielonym po piętach. Ewentualna porażka poskutkowałaby niekorzystnymi "roszadami" w stawce. Lecz choć rywale wydawali się być w gazie (dotkliwie przekonał się o tym nieco wcześniej groźny Sokół Aleksandrów Łódzki), to...

Gdyby trybuny nie były puste za sprawą "obostrzeń", to kibice na stadionie mogliby po pierwszej połowie czuć się rozczarowani. Przez 45 minut emocji było jak na lekarstwo. O przesadnie odważnych, brawurowych akcjach nie było mowy, szkoleniowcy obu stron jakby zasiedli nie na ławce trenerskiej, a przy szachownicy.

Okazało się, że na dalszą część tej partii zdecydowanie lepszy plan miał Znicz. Ekipa z Białej Piskiej "wciągnęła" gospodarzy pod własną bramkę, by następnie wyjść z błyskawiczną kontrą. W kulminacyjnym jej momencie futbolówka trafiła do stóp Dawida Kalinowskiego, który z chirurgiczną precyzją umieścił ją tuż przy słupku.

Do kołyski

Zawodnicy czekali na tę chwilę szczególnie. Po zdobyciu gola ustawili się w szeregu, by zainscenizować słynną "kołyskę". Uczcili tym samym narodziny Marceliny Izabeli, córeczki Łukasza Kuśnierza (całej powiększonej właśnie rodzince życzymy wszystkiego najlepszego! - przyp. K.K.)

Gol wyraźnie ocucił kibiców zasypiających już zapewne przy transmisji na żywo, którą — choć na wyjeździe — Znicz prowadził drogą internetową. Posypały się komentarze. Chwilę później powodów do komentowania było jeszcze więcej. Defensywa rywali, dotychczas sprawująca się naprawdę przyzwoicie, zaczęła się sypać. Kolejny wyłom w jej murze zrobił Marcin Fiedorowicz, który w 53. minucie (po kolejnej kontrze) ograł trzech rywali, a całość udokumentował bramką na 0:2.

Na liście strzelców wciąż było dużo miejsca. W 67. minucie dopisał się do niej więc i Mateusz Furman. Kapitan Znicza podszedł do wykonania rzutu wolnego, który — wszystko na to wskazywało — zaowocuje dośrodkowaniem z bocznego sektora boiska. Golkiper nie docenił umiejętności snajperskich naszego zawodnika i ustawił symboliczny, dwuosobowy mur. Bezpośredni, skuteczny strzał szybko "wyleczył" go z bagatelizowania ryzyka. Tablica wyników wskazywała 0:3, więc było już praktycznie po meczu.

I faktycznie, do ostatniego gwizdka sytuacja nie uległa już zmianie. Choć (trzeba jednocześnie i pochwalić, i pokręcić nosem) rozpędzony, dominujący na murawie Znicz mógł triumf zaakcentować zdecydowanie wyraźniej. Dobrych okazji do podwyższenia wyniku nie wykorzystali Bartosz Giełażyn, Mateusz Jambrzycki, Mateusz Ruszczyk i Patryk Gondek. Ostatniemu z nich należy się pełne rozgrzeszenie, bo wbiegł w drugiej połowie na murawę po raz pierwszy od czasu zerwania ścięgna Achillesa (w trakcie letniego obozu przygotowawczego).

O raaaany, i znooowu muszę bronić te karne?

Nieuczciwym byłoby jednak przypisanie zwycięstwa jedynie zawodnikom "z pola". Sytuacji kryzysowych pod bramką Znicza nie było wiele, ale gdy się już pojawiały, to za każdym razem sytuację ratował Adam Radzikowski.

Po raz kolejny golkiper Białej Piskiej musiał zmierzyć się z rzutem karnym. I, jak można się było po "Radziku" spodziewać, po staremu go obronił (już po raz czwarty w tym sezonie, co stawia go pod tym względem w absolutnym topie III ligi).

Obrazek w tresci

Adam Radzikowski, najlepszy "spec" od bronienia karnych w III lidze; fot. Łukasz Szymański

— Jesteśmy bardzo zadowoleni, że z tak trudnego terenu przywozimy trzy punkty. Dzięki tej wygranej umacniamy się w górnej połówce tabeli — mówi Ryszard Borkowski, trener Znicza, który wskoczył tym samym na 5. miejsce w 22-zespołowej stawce.

— Pierwsza połowa była zachowawcza z obu stron. Żadna drużyna nie chciała stracić bramki i gra toczyła się w środku pola. W szatni sobie powiedzieliśmy, że musimy zmusić przeciwnika do błędu, odebrać mu piłkę i szybko zaatakować. Druga połowa była kapitalna. Strzeliliśmy trzy bramki i stworzyliśmy jeszcze kilka sytuacji, w których też powinniśmy zdobyć gole. W końcówce popełniliśmy błędy, sprokurowaliśmy rzut karny, ale Adam Radzikowski pokazał, że perfekcyjnie broni jedenastki. Na pewno odnieśliśmy zasłużoną wygraną. Gratuluję drużynie — podsumowuje szkoleniowiec czerwono-zielonych.

Czas na Legię!

Większość zespołów z III ligi zakończyła już tegoroczne rozgrywki. Znicz pojawi się na boisku jednak jeszcze 5 grudnia. Wówczas stadion w Białej Piskiej odwiedzi Legia II Warszawa , na prośbę której przełożono mecz z 11 listopada.
Trudno byłoby załodze Znicza wyobrazić sobie bardziej emocjonujące podsumowanie jesieni. Obie ekipy dysponują identycznym, 30-punktowym dorobkiem punktowym. Legia wyprzedza naszych wyłącznie bilansem. Mecz "o 6 punktów" będzie jednocześnie ostatnim, trzecim aktem "Trylogii Warszawskiej". Przypomnijmy, że Biała Piska wcześniej ograła dwie inne drużyny ze stolicy — Ursusa i Polonię.

Początek meczu o godzinie 13:00.



Obrazek w tresci

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5