Znicz z Kutnem. Kilkanaście kartek, tylko jeden punkt

2021-11-03 10:30:00(ost. akt: 2021-11-03 10:38:19)
Znicz Biała Piska zremisował u siebie (1:1) z wyżej rozstawionym KS Kutno

Znicz Biała Piska zremisował u siebie (1:1) z wyżej rozstawionym KS Kutno

Autor zdjęcia: Łukasz Szymański

FUTBOL \\\ Faworyzowany KS Kutno nie zdołał dopiąć swego i z Białej Piskiej wyjechał 30 października bogatszy tylko o 1 punkt. Remis (1:1) z jednej strony może cieszyć ekipę Znicza, z drugiej – pozostawia duży niedosyt. Komplet "oczek" był w zasięgu.
Minione tygodnie nie dają Zniczowi (obecnie 14. miejsce w III lidze) zbyt dobrego bilansu spotkań rozgrywanych u siebie. Jakikolwiek punkt wcześniej udało mu się wyrwać 12 września z Wissą Szczuczyn (0:0), a zwycięstwo na własnej murawie czerwono-zieloni celebrowali po raz ostatni... 18 sierpnia, gdy pokonali 3:0 Broń Radom.

Początek spotkania z Kutnem nie napawał optymizmem. W 32. minucie sędzia podyktował – "dla odmiany" – rzut karny przeciw Zniczowi (już ósmy w tym sezonie). "Nabitą" rękę Łukasza Kuśnierza, na gola otwierającego, zamienił Maciej Kraśniewski.

Brygada trenera Ryszarda Borkowskiego ruszyła do odrabiania strat. Pracowała mocno, ale się opłaciło. W 67. minucie "wejście smoka" zaliczył Adrian Duchnowski (środkowy obrońca pojawił się na boisku chwilę po przerwie).

– Bramkową sytuację dośrodkowaniem z rzutu wolnego rozpoczął Patryk Gondek. Po zamieszaniu piłka spadła pod nogi Bartosza Giełażyna, ale jego strzał obronił Patryk Wolański. Na dobitkę zdecydował się Kuśnierz, jednak tym razem bramkarz Kutna czubkami palców zbił piłkę na poprzeczkę, a ta wróciła w pole. W końcu dopadł do niej nasz wspomniany młodzieżowiec i… doprowadził do remisu – słyszymy w szeregach Znicza, który kilka chwil później mógł sam objąć prowadzenie. Marcin Fiedorowicz odebrał piłkę obrońcy, zagrał piętą do Giełażyna, ten minął bramkarza, ale jego strzał z ostrego kąta wybił (sprzed samej bramki) obrońca Kutna.

Minuty mijały, a atmosfera na murawie ewidentnie gęstniała. Sędzia główny pokazał tego dnia łącznie kilkanaście żółtych kartek, a jedyną czerwoną obejrzał Hubert Molski (interpretacja jego faulu przez sędziego stała się zresztą "punktem zapalnym" do przepychanek z udziałem zawodników i sztabów obu zespołów). Zniczowi przyszło kończyć mecz w osłabieniu.

– Zagraliśmy dwie różne połowy – ocenia Ryszard Borkowski, trenera Znicza. – Pierwsza była w naszym wykonaniu ospała, chaotyczna, nie realizowaliśmy założeń taktycznych. W drugiej zobaczyliśmy drużynę z charakterem, która za wszelką cenę dążyła do wyrównania. Przy 1:1, przy lepszej dyspozycji Bartka Giełażyna, mogliśmy wyjść na prowadzenie i nie rozmawialibyśmy o kontrowersjach, które towarzyszyły temu spotkaniu.

Przed Zniczem ostatni wyjazd w tej rundzie. W najbliższą sobotę (o godz. 14) drużyna z Białej Piskiej zagra w Tomaszowie Mazowieckiem z Lechią.

Kiepska passa

Druga z wciąż aktywnych* ekip powiatu, Śniardwy Orzysz (obecnie 13. miejsce w klasie okręgowej), swą bolesną passę porażek wydłużyły aż do 7 spotkań z rzędu. Tym razem zielono-niebiescy przegrali przed własną publicznością (0:2) z ostatnim do niedawna w tabeli Pojezierzem Prostki.

Obrazek w tresci

Śniardwy nie zdołały przerwać złej passy. Tym razem w punkty obłowiło się Pojezierze, fot. K. Kierzkowski

Zdjąć "klątwę" w najbliższy weekend będzie jeszcze trudniej. Śniardwy wciąż targane są licznymi osłabieniami (mowa głównie o piłkarzach-żołnierzach oddelegowywanych na granicę polsko-białoruską), a 6 listopada rzucą na wyjeździe rękawicę liderom z Rominty Gołdap.

*Klasa A zakończyła już rozgrywki rundy jesiennej.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5